środa, 16 grudnia 2009


Lepiej późno niż później


Świąteczne piosenki w pasażach handlowych, przystrojone stacje kolejowe, witryny sklepowe, automaty z napojami i kelnerki w kawiarniach przebrane za Panie Mikołajowe... Bliskość Świąt czuje się tutaj lepiej niż w Polsce. Oczywiście japońska wersja Bożego Narodzenia nie ma wymiaru religijnego - to atrakcja zaadaptowna z Zachodu, czysto komercyjna.

Im bliżej do Świąt, tym więcej opadających momiji wyściela ścieżki przyświatynnych ogrodów. Czerwieniące się z zimna liście klonów tworzą kolorowe dywany i kopce. Zmianie pór roku towarzyszy tu prawdziwy szał - Japończycy masowo szturmują Świątynie, parki i ogrody, tłoczą się w długich kolejkach do wieczorych iluminacji świetlnych dzrzew, oczek wodnych, lasków bambusowych.

Teraz w Japonii kończy się szaleństwo zmiany pór roku i już czuje się zimę... Brrrr!

A mnie dopadło całkiem niespodziewanie. Chyba nie wiedziałam do końca czym jest ten osławiony szok kulturowy. Myśląc, że mnie nie dotyczy - teraz walcze z ostrą jego fazą. Mój szok kulturowy ma nawet imię, całkiem ładne - Yuki, to znaczy Śnieg. Z jedną małą różnicą - ten Śnieg nie jest biały.

Więc... zamiast bezproduktywnego spania po 12 godzin (co jest najwyraźniej moją reakcją obronną), zdecydowałam się ogarnąć. W końcu.
Zwłaszcza, że na Święta i Sylwester migruję do Tokyo, a na koniec stycznia na narty do Nagano.

Zapowiada się więc ciekawie. Proszę śledzić!
ダグマラ


Proszę o wyrozumiałość - nigdy nie prowadziłam bloga i nie zwykłam obnażać się publicznie (w internecie też nie). Mam nadzieję, że się rozkręcę.

1 komentarz:

  1. Kochana! Doszla przesliczna kartka od Ciebie i listki! Cukiereczek! dziekuje i sciskam cieplo.

    OdpowiedzUsuń