czwartek, 17 grudnia 2009


Oto jedna z moich ulubionych japońskich osobliwości:

Japanese Jedi in Christmas Uniforms

Ową osobliwością są Panowie z laserowymi mieczami będący żywymi sygnalizatorami świetlnymi. Skojarzenie nasuwa się samo...
Zaprowadzają ład i porządek wszędzie, nawet tam, gdzie porządek robi się sam. Albo tam gdzie stoją normalne sygnalizatory (to znaczy takie, które nie mowią i nie chodzą). Kiedy rano wybieram się na zajęcia do Fukakusa Campus w Kyoto, Jedi poskramiają zapędy studentów i ograniczają (sobą) przejście dla pieszych.

Pewnego grudniowego wieczoru
Jedi, sztuk 4, opanowali skrome skrzyżowanie w spacerowo - turystycznej części Kyoto, w dzielnicy Arashiyama. Misja jest bardzo poważna - po zmierzchu las bambusowy i most w Arashiyama zostaną... oświetlone. Na wszelki wypadek Panowie sami zostali oświetleni. W Świątecznych uniformach skrzą się niczym drzewka świąteczne.
Robi się tłoczno - jak widać mają pełne ręce roboty....




ダグマラ

środa, 16 grudnia 2009


Lepiej późno niż później


Świąteczne piosenki w pasażach handlowych, przystrojone stacje kolejowe, witryny sklepowe, automaty z napojami i kelnerki w kawiarniach przebrane za Panie Mikołajowe... Bliskość Świąt czuje się tutaj lepiej niż w Polsce. Oczywiście japońska wersja Bożego Narodzenia nie ma wymiaru religijnego - to atrakcja zaadaptowna z Zachodu, czysto komercyjna.

Im bliżej do Świąt, tym więcej opadających momiji wyściela ścieżki przyświatynnych ogrodów. Czerwieniące się z zimna liście klonów tworzą kolorowe dywany i kopce. Zmianie pór roku towarzyszy tu prawdziwy szał - Japończycy masowo szturmują Świątynie, parki i ogrody, tłoczą się w długich kolejkach do wieczorych iluminacji świetlnych dzrzew, oczek wodnych, lasków bambusowych.

Teraz w Japonii kończy się szaleństwo zmiany pór roku i już czuje się zimę... Brrrr!

A mnie dopadło całkiem niespodziewanie. Chyba nie wiedziałam do końca czym jest ten osławiony szok kulturowy. Myśląc, że mnie nie dotyczy - teraz walcze z ostrą jego fazą. Mój szok kulturowy ma nawet imię, całkiem ładne - Yuki, to znaczy Śnieg. Z jedną małą różnicą - ten Śnieg nie jest biały.

Więc... zamiast bezproduktywnego spania po 12 godzin (co jest najwyraźniej moją reakcją obronną), zdecydowałam się ogarnąć. W końcu.
Zwłaszcza, że na Święta i Sylwester migruję do Tokyo, a na koniec stycznia na narty do Nagano.

Zapowiada się więc ciekawie. Proszę śledzić!
ダグマラ


Proszę o wyrozumiałość - nigdy nie prowadziłam bloga i nie zwykłam obnażać się publicznie (w internecie też nie). Mam nadzieję, że się rozkręcę.